Żyjemy w kraju, w jakim żyjemy. Nastroje społeczne są manifestowane różnorako. Niekiedy kusimy się na skrajności, albo też uracza nas nimi (pop)kultura. W tym tygodniu zostaliśmy uraczeni dwoma traumatycznymi zjawiskami: „Modern Holocaust” Marii Peszek i trailerem „Smoleńska”. Kumulacja jak w Lotto, tyle, że nikt nie wygrywa…
„Czego ZOMO pałą nie zajebało”, czyli Maria Peszek znów lansuje się na społeczną wyrocznię i męczennicę. Lubiłem tę artystkę za czasów „Miasto Manii” – była lekka, frywolna, choć nigdy nie wybitna. Jednakże jej ciągutki ku łamaniu tabu i mówieniu o „rzeczach niewygodnych” naprawdę wybudowało jej samej stryczek. „Maria Awaria” i historyjki o seksie były niepokojące, ale gdzie tam był skandal? Przeca raperzy w swoich utworach po stokroć mocniej i wulgarniej pochylali się nad kwestiami współżycia płciowego. A gdzie tam – jebania…
„Jezus Maria Peszek”, czyli wielka intifada Peszkowej przeciwko wierze i manifestacja ateizmu była taką grafomańską i muzycznie biedną inicjatywą, że jestem w stanie uwierzyć, że wielu niewierzących po przesłuchaniu udało się do kościoła.
Niestety nic się nie zmieniło. „Maria z miasta, miasto mania” już nie powróci. Tym razem występuje przeciwko hejterom trzymając ich oręże. Może jednak nie jest najlepszym pomysłem leczyć depresję w Bangkoku, skoro wraca się później znowu z takim materiałem…
Najistotniejsza kwestia – to jest muzyka przecież, a muzycznie, rytmicznie i melodycznie to jest po prostu asłuchalne. Przykro mi.
Najwidoczniej jednak tydzień się nie przesycił teledyskiem Marii. Otóż otrzymaliśmy oficjalny zwiastun filmu „Smoleńsk”. Możemy więc przewidywać film, gdzie dowiemy się, że ta katastrofa lotnicza była zamachem grubymi nićmi szytym. Prawdopodobnie mieszało się w to nawet (nawet!) USA. Wszak tylko Amerykanie mogą wyhodować pancerną brzozę. Zresztą… Sami zobaczcie:
Co do tego filmu – ciężko stwierdzić ile biednych dzieci nie będzie miało podręczników, ile hospicjów dostanie mniej pieniędzy i ile osób przypłaci życiem marnotrawione pieniądze z budżetu. Bo nie mniejmy wątpliwości – za ten film zapłaciliśmy my, obywatele. Ci, którzy nie chcą słuchać podczas kolejnej „miesięcznicy” o tym, że kiedyś ktoś zostanie ukarany i że wszyscy zostaną osądzeni.
Nie, my chcemy żyć w kraju w którym ludzie mogą się rozwijać, nie żyją fikcyjną i kreowaną martyrologią, a artyści nie muszą tworzyć chujowej muzyki, by samoistnie tworzyć hejt wokół siebie i później na niego narzekać.
Przepraszam, ale nie na taką kulturę jak muzyka Marii Peszek i film „Smoleńsk” Polska zasługuje. Coś poszło nie tak…