Z moją dużą sympatią do belgijskiego malarza René Magritte’a pozwoliłem się Wam już zaznajomić, otwierając cały cykl „Sztuka na wtorek” jego „Kochankami”. Wraz więc z powrotem bloga na połacie Internetu, niech i patronem reaktywacji tego cyklu będzie Magritte, tym razem wraz ze swoim „Synem Człowieczym”.
Już sam tytuł „Syn Człowieczy” (franc. „Le fils de l’homme”) jest lekko zastanawiający, kiedy konfrontujemy się z tym co obraz sobą przedstawia.
Naszym oczom jawi się wszak elegancki mężczyzna w garniturze i meloniku na tle muru oddzielającego go od morza, nad którym to kłębią się chmury zapowiadające burzę lub sztorm. I co bardzo ważne – jest to autoportret.
A tak, zapomniałbym… Przed twarzą mężczyzny znajduje się (lewituje?) zielone jabłko, które sprawia, że jego twarz jest niewidoczna, ujawniając na dobrą sprawę jedynie kawałek oka i brwi.

René Magritte, „Syn Człowieczy”, olej na płótnie, 116 x 79 cm
Musimy sobie przypomnieć, że Belg zdecydowanie był surrealistą, który wyrósł ze szkoły impresjonistycznej. Posługiwał się jednak swoim własnym językiem symbolicznym, który został ukształtowany poprzez tak tragiczne doświadczenia jak samobójstwo matki – stąd motyw całunu (o którym pisałem przy okazji „Kochanków”).
Motyw zasłoniętej twarzy, lub też jej braku stale przewija się w malarstwie Magritte’a. Może to pozwala na zachowanie bezpieczeństwa? Zarówno dla „zakrytego”, jak i patrzących na niego? A może te maski i okrycia pozwalają na właściwe postrzeganie rzeczy (odsyłam do obrazu „Gwałt” autora)?
A propos „Syna Człowieczego” pojawiła mi się w głowie naciągana (jak zwykle zresztą), autorska interpretacja.
Jabłko dojrzewa rośnie wraz ze swoją jabłonią, którą reprezentuje mężczyzna. Jest dobrze ubrany, co może oznaczać wysoki status społeczny. Albo może też jabłko zasłaniając twarz mężczyzny czyni go anonimowym? jest tylko drzewkiem z którego rośnie społeczeństwo? I kiedy będzie umierał, to ktoś zje ten zakazany owoc, który wyhodował i będzie kontynuował ten proces dalej? Kolejny „Syn Człowieczy”..?
Na zakończenie zdradzę Wam jeszcze jedną, dużo prostszą interpretację bazującą na tym, że obraz jest wyrywkiem wyjętym z konkretnej sytuacji 😉